wtorek, 20 listopada 2012

16 Chapter


Pochyliłem się nad nią aby złożyć na jej ustach pocałunek, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię.

*

- Louis ? Louis !
- Co się stało ? Gdzie, gdzie jestem ? - mówił pijackim głosem.
- Troche zabalowałeś - zaśmiała się - Chodź, pojedziemy do domu. Podniosła ledwo przytomnego Tommo z podłogi po czym zaprowadziła do samochodu.
- Zuza ? - szepnął gdy wyjeżdżali z parkingu.
- Słucham Cię kochany. Posłała mu ciepły uśmiech.
- Gdzie Hannah ? Co się w ogóle wydarzyło tego wieczora ? Opowiedziała mu w skrócie całą imprezę począwszy od zaznaczenia że były to urodziny jej przyjaciółki, skończywszy na znalezieniu Louis'a w ubikacji. Zważając na stan Tomlinsona starała mówić dosyć zrozumiale. On ciągle wypytywał o jedno. Hannah - to słowo najczęściej wypadało z jego ust.
- To znaczy że ? Ale dlaczego ? Przecież ja .. W oczach stanęły mu łzy.
- Przykro mi Louis. Poklepała go po ramieniu. W tym momencie chłopak był w totalnej rozsypce. Potrzebował kogoś, kto go przytuli. Po prostu potrzebował miłość. Zuza zatrzymała samochód gdzieś na poboczu. Ona dała mu, to czego teraz desperacko pragnął. Obdarowała go miłością. Czysto przyjacielską, jednak to wystarczyło aby Tomlinson poczuł się choć trochę lepiej. "Już, csii.. Nie płacz kochanie" szeptała mu na ucho. Pocałowała go w czubek głowy. "Wszystko będzie dobrze"
- Nic nie będzie dobrze ! - wrzasnął ocierając łzy z policzków po czym wybuchnął donośnym płaczem.
- Nie płacz, Louis, kochanie, masz rodzine, przyjaciół, masz mnie. Przytuliła go mocno. Poczuł że swoim uściskiem miażdży niektóre fragmenty jego delikatnego szkieletu jednak nie czuł się niekomfortowo. Ba! Czuł się wspaniale! W tej chwili nie myślał o Hannie, teraz myślał jedynie o tym jak jego ciało idealnie przylega do ciała Zuzanny. Zatopił głowę w ramionach przyjaciółki i zaciągnął się zapachem jej perfum. Pachniała tak cudownie.
- Dziękuję ci, z całego serca.
- Pamiętaj, nie żyj przeszłością, bo nie zauważysz jak najlepsze chwile w życiu przemną. Zapomnij o tym co było. Liczy się to, co tu i teraz.
- Jesteś najwspanialsza. Cmoknął ją w policzek. Zarumieniła się.
- Jedziemy ? - spytała nieco zmieszana.
- Tak. Jedźmy. Podróż minęła w ciszy. Louis zasnął. Zuzanna rozmyślała o Tommo. Co pchnęło go do takiego ruchu ? Czy to był przyjacielski pocałunek? Czy dla niego znaczył tyle co nic ? Jednak czy chciała poznać odpowiedź ?


~*~


Obudziłam się ze straszliwym bólem głowy. Wstałam w poszukiwaniu wody oraz tabletek. Kiedy tylko potrzebne rzeczy znalazły się w moich rękach udałam się do salonu. Włączyłam telewizję w poszukiwaniu ciekawego programu, jednak takowego nie było. Połknęłam proszki, po czym sięgnęłam do kieszeni szlafroku po telefon. 10 nieodebranych połączeń, wszystkie od tego samego numeru. Zadzwonił ponownie. I co usłyszałam ? Że mam 30 min, bo po tym czasie Harry, razem ze swoim czarnym land roverem zjawi się pod moim domem. Czy on myśli że starczy mi 30 min na wybranie outfitu i zrobienie makijażu ? Niestety nie udało mi się wynegocjować ani minuty więcej, więc prędko pobiegłam do siebie.Przebrałam się w stosowny strój, bo dotychczas paradowałam w piżamie. Postanowiłam podkreślić swoje oczy jedynie Eyeliner'em. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej kilka potrzebnych rzeczy, telefon oraz gumy do żucia. Zniecierpliwiony Harry postanowił siłą wyciągnąć mnie z domu. Niósł mnie przez połowę domu, aż do furtki. "Zostaw, ale, zapomniałam jeszcze.."
- Dla mnie wyglądasz pięknie - skradł mi całusa. Aww to było słodkie. Jednak niech sobie nie myśli że będzie tak łatwo, o nie! Odjeżdżając krzyknęłam że nie zabrałam kluczy, w wyniku czego mogłam na chwilę wrócić do domu i zabrać to co zostawiłam i wcale nie mam tu na myśli kluczy.
- Ty jesteś przebiegła. Strasznie przebiegła.
- Haha, uznam to za komplement - pokazałam mu ząbki. Więc gdzie mnie zabierasz?
- Do Homles Chapel.
- Gdzie ?
- Do mojego domu. Pokaże ci coś - chwycił moją ręke.


*


Wow. Ładne miasteczko. Tak tutaj zielono. Po prostu pięknie i cicho. Harry zaparkował samochód pod domem(zdaje mi się że to jego dom) i chwycił mnie za rękę. Zmierzamy w stronę lodziarni. W drodze Harry opowiada mi jak spędził tu dzieciństwo. Przechodząc obok starego opuszczonego domu zatrzymał się. Chodź - pociągnął mnie w strone ogródka. Zdaje się że zna jakieś wejście do tego domu. Ahh - westchnął. Tyle wspomnień. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu. Nie wygląda uroczo.-Co się tutaj działo, że tak kochasz to miejsce ? On nic nie odpowiedział. Zmniejszył dystans między nami. Przez chwilę wpatrywał się mi w oczy po czym pocałował mnie jakbym była z najdelikatniejszej porcelany. Harry to nie było odpowiednie -  wyszeptałam. Chłopak wbił wzrok w podłogę, albo raczej jej brak, aby ukryć swe zaczerwienione policzki. Zrobiło mi się go żal. On się na prawde stara. Ale ja nie jestem pewna moich uczuć. Nie chcę go zranić. Chodźmy - powiedział ledwo dosłyszalnie. Poszliśmy na lody. Przez cały czas Harry milczał. Nie trzymał już mojej ręki. To takie dziwne. Przed chwilą nie pozwoliłam mu mnie pocałować, a teraz brakuje mi jego uścisku. Ja sama jestem dziwna. Zamawiając lody u przemiłego starszego pana po raz pierwszy od zdarzenia w domku, Styles na mnie spojrzał. Kiedy dostaliśmy swoje porcje lodów usiedliśmy na ławce. To miasteczko jest niezwykłe.
Niezwykłe ? - rzekł nieśmiało. Zmienisz zdanie, kiedy dotrzemy na miejsce. Wstał poprawiając swój t-shirt prawie idealnie przylegający do jego ciała. Chciał chwycić moją ręke, jednak nie zrobił tego. "No dalej Harry nie bądź mięczak - zrób to!" Miałam nadzieje że usłyszy moje myśli. Ja już samej siebie nie rozumiem. Raz czuje do niego coś więcej, a chwilę potem ranie jego serce. 
Wędrowaliśmy polnymi ulicami Homles Chapel. Mijaliśmy pełno drzew, krzewów i innych różnych zieleni dodających uroku temu miejscu. Wspomniałam że miasteczko znajduje się na wyżynach? Znaleźliśmy się na łące. Pełno kwiatów i ziół, a na jednym z pagórków drzewo. Jego gałęzie pochylone w jedną strone, jakby miały chronić przed czymś. Magiczne miejsce - wyszeptałam. Harry jedynie przytaknął. Chwycił mą dłoń i pociągnął szybszym krokiem w stronę wcześniej wspomnianego obiektu. Usiądź. Opowiem ci pewną historię. - rzekł tajemniczo opierając sie o drzewo, jednocześnie obejmując mnie. 


Kiedy byłem mały, przychodziłem tutaj codziennie. Bawiliśmy się z kolegami w berka i inne. Zawsze o tej samej godzinie, każdego dnia, każdego miesiąca  nawet w zimę, widziałem tutaj pewną panią. Siedziała pod tym drzewem, z gitarą i kilkoma pliczkami nut. Grała na swoim instrumencie i śpiewała. Jej głos niesiony przez wiatr rozbrzmiewał po całej łące. Jednego dnia, podszedłem do niej, pytając dlaczego zawsze o tej samej porze przesiaduje tutaj. Odrzekła, że czeka na swojego ukochanego. Ale co dzień wracała stąd sama. Z czasem zaczęliśmy rozmawiać, wspólnie śpiewać, a nawet i pisać piosenki. Pewnego dnia, kiedy słońce chowało swe oblicze, oboje oparci o nasze magiczne drzewo śpiewaliśmy wspólnie napisaną piosenkę. Na łące nie było nikogo. Nasze głosy oraz brzęki gitary roznoszone przez wiatr słychać było wszędzie. Wtem zauważyliśmy kogoś zbliżającego się w naszą stronę. Był to niewysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Dosiadł się do nas i zatracił w muzyce. Kiedy skończyliśmy, tajemniczy człowiek wypytywał panią Marthę - bo tak miała na imię, o naszą muzykę. Z czasem to on zajął moje miejsce. Po kilku latach pani Martha i pan Daniel postanowili wziąć ślub pod naszym drzewem. Tego pamiętnego dnia przed ceremonią zwróciła sie do mnie: "Harry, dziękuję ci za te wspaniałe, wspólnie spędzone chwile. Dzięki tobie znalazłam mojego ukochanego." "A ja dzięki pani znalazłem swoje powołanie - muzykę. Także pani bardzo dziękuję." A teraz, odwróć się. Widzisz? Skierowałem swój wzrok na napis wyryty na pniu."Harry i Martha" Kiedy tutaj przychodzę, zawsze patrzę na to drzewo i zawsze wspominam tę historię. Siadam, wyjmuję kartkę i pisze. Nigdzie indziej nie napisałem piosenki. Zawsze robię to tutaj. 
Pani Martha nauczyła mnie że jeśli się na coś cierpliwie czeka, to to z pewnością do nas przyjdzie,a po drodze spotkamy osoby które będą nas wspierać. 

Piękna historia - rzekłam podnosząc głowę z Ramienia Harry'ego. A ty, na co ty czekasz? Ja? - spytał. Czekam na miłość. Spojrzałam głęboko w jego zielone oczy po czym wpiłam się w jego usta. uznałam, że to dobry moment. Chłopak odwzajemnił pocałunek. To był definitywnie najwspanialszy, najbardziej romantyczny całus w moim życiu. Styles był mile zaskoczony. A to za co? Za to, że mnie tutaj zabrałeś, że opowiedziałeś mi tę wspaniałą historię, że podarowałeś mi kawałek siebie. I na przeprosiny. Wtuliłam się w niego nucąc jakąś melodię. Warto było czekać, prawda Harry? 


________________________
Widzicie to? Skończyłam! Mam nadzieję że wam sie spodoba.
A/N : Historia opowiadana przez Harry;ego jest całkowicie zmyślona.

poniedziałek, 29 października 2012

:)

Widzę, że nie chce wam się komentować, dobra. Znoszę limit komentarzy, będę dodawać rozdziały jak je skończę :)

czwartek, 25 października 2012

15 Chapter


Piszę na początku bo chcę żeby dotarło do każdego :) piszcie swoje twittery w komentarzach, jeśli chcecie być informowani. Zrobię listę która będzie widoczna na blogu :) Jeśli chcecie możecie także podać maila, gadu gadu czy co tam wam się podoba :)
Miłego czytania :) xoxo

------------------------------------

 - Nie Harry - wstała. Złapałem ją za rękę.
- Proszę, Patrycja. Daj mi jeden dzień - odwróciła się.
- Co ? - Spytała z ciekawością.
- Daj mi jeden dzień. Tylko jeden. Pokaże ci że nie jestem taki jak myślisz - no dalej Harry, uśmiech ! Odwzajemniła go. Czuje że coś z tego będzie.
- Kontynuuj - pokazała perełki. Poczułem dziwne ukłucie w sercu. Ale to raczej było przyjemne uczucie. Styles, co z Tobą ? Zakochałeś się ? Nie, to..nie..już w porządku.
- Harry ? Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? Pytałam co masz na myśli.
- Przepraszam, po prostu wydaje mi się że się w Tobie zakochałem - pomyślałem po czym powiedziałem że się zamyśliłem. Patrycja z chęcią wysłuchała mojego pomysłu. " Dobrze, masz jeden dzień, ale ani minuty więcej" Zabrzmiało obojętnie, ale mimo tego miałem ochotę wstać i wykrzyczeć jak bardzo się ciesze.
Ona jest .. inna? Inna niż te wszystkie z którymi się spotykałem. Większość kobiet znikała z mojego życia szybciej niż się w nim pojawiała a ja wcale nie protestowałem.
Nie wiem co to znaczy kochać całym sercem. Nie wiem jak to jest tęsknić za kimś nawet kiedy jest w sąsiednim pokoju. Nie wiem jak to jest móc zrobić wszystko aby uszczęśliwić drugą osobę. Nigdy nie byłem przywiązany do żadnej dziewczyny. N i g d y . Ale Patrycja ma w sobie to coś. Coś, co chcę się poznawać bardziej i bardziej.  "You've got that o n e  t h i n g" mam ochotę zaśpiewać. Jestem taki szczęśliwy ! Znów się zamyśliłem. Gdybyście tylko mogli zobaczyć moją minę   Spoglądając ukradkiem na mnie Patrycja parsknęła śmiechem.
- Harry, coś ci się stało ? - spytała pokazując ząbki.
- Nie, po prostu, nie - Matko święta moja nauczycielka angielskiego właśnie by mnie zabiła. Bardzo inteligenta odpowiedź Haroldzie. A Pysia ponownie się zaśmiała. Widząc jej radość uśmiechnąłem się a w moich oczach zaczęły tańczyć iskierki.
- Chyba za duzo wypiłeś - oczy ci się świecą - oznajmiła ze śmiechem. Uwielbiam gdy ona się śmieje. - zadzwonie do Hann i powiem że jedziemy do domu. - Zaraz zaraz. Czy ja dobrze słyszałem ? Pati chce mnie oprowadzić do domu ?! Dajcie mój pamiętnik, musze wszystko dokładnie zanotować ! To jest najszczęśliwszy dzień w moim życiu !

 ***
- Patrycja, czy ty masz chłopaka ? - spytałem niepewnie podając jej kubek gorącej kawy i siadając obok. . Otworzyła usta aby udzielić mi odpowiedzi gdy nagle zadzwonił jej telefon.
- Harry, przepraszam Cię, ale musze już iść.
- Coś się stało ? - Spytałem podając jej kurtkę. Na dworze było zimno. Mgła pochłaniała wszystko dookoła. Wydawać się mogło że przed nami znajduje się czarna dziura .
- Nie, po prostu muszę już wrócić. To do zobaczenia Harry - powiedziała smutno. - Odwioze Cię - zaproponowałem.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Nalegam. - kiwnęła głową na wznak zgody po czym obdarowała mnie promiennym uśmiechem.
- Więc powiesz mi co się stało ? - spytałem przekręcając kluczyki w stacyjce.
- Przecież mówiłam - wszystko okey, tylko muszę już wrócić do domu. - jednak coś jest nie tak. Usta milczą ale oczy, to one powiedzą wszystko. A akurat w jej szmaragdowych oczach ukazywał się niepokój.
- Skoro nie chcesz - nie mów. Ale wiedz że zawsze możesz na mnie polegać i powiedzieć mi wszystko.
- Dziękuję Harry, na pewno nie zapomnę - obdarowała mnie uśmiechem.

***
    - O to tutaj, moje małe mieszkanko. - powiedziała wysiadając po czym wskazała na jeden z szarych budynków. Może w rzeczywistości nie był on owego koloru, jednak zważając na pogodę, razem z kilkoma innymi wyglądał jak bury.
- Dziękuję Harry - musnęła jego policzek, a on oblał się rumieńcem. To było zbyt śmiałe posunięcie. Powinna dwa razy pomyśleć zanim coś zrobi... Pożegnała się i poszła do domu zdjąć swoje niewygodne, jakże piękne buty.

~*~

Znacie to uczucie gdy po 2 latach rozłąki spotykasz tę jedyną, tę której złamałeś serce a mimo to ona przyjęła cie z otwartymi rękami? Właśnie coś takiego przydarzyło się mi. Jestem Louis, a tak zaczyna się nowy rozdział w moim życiu.
   Brzmi, dziwnie, ale dla mnie ani trochę takie nie jest. To ten dzień w którym zdałem sobie sprawę że przez ostatnie lata żyłem w kłamstwie. Okłamywałem siebie i ludzi na których mi zależało. Moja miłość do El była złudzeniem. Jednym wielkim kłamstwem. Zawiniliśmy oboje. Ja - łudziłem się że to ta jedyna, ona - udawała miłość. Toksyczny związek. Jestem naprawdę wdzięczny światu że zesłał na mojej drodze wspaniałych przyjaciół którzy uświadomili mi jak bardzo nasz związek niszczył mnie od środka. Przede wszystkim dziękuję Zuzannie, to dzięki niej to wszystko do mnie dotarło. Kochająca dziewczyna, wspaniała przyjaciółka - tak określił ją Malik. Ten to ma szczęście. Ale nie nim mowa. Ten kawałek historii jest przeznaczony mnie.      
         Mam wrażenie że jestem w niebie. Anioł u mego boku nosi wspaniałe imię - Hannah. To kobieta dla której zrobiłbym wszystko. Pewnie sobie teraz myślicie "tak samo mówił o Eleanor". Ale dziś wiem że El to była jedna wielka pomyłka.

"And You're just a beutiful mistake"

Ona mnie kocha, a ja kocham ją. Rozmawiając z ex nie czułem "tego wszystkiego". Mówiąc szczerze nie czułem nic. Nasza toksyczna miłość polegała jedynie na wypadach na miasto, czy do publicznej galerii. Zakupy, ubrania, dodatki no i buty - czyli "randka" z Eleanor. Tak mniej więcej wyglądał nasz związek. Smutne lecz prawdziwe. Ale to już rozdział zamknięty. Teraz liczy się dla mnie jedynie Hannah. Jej cudowne złote włosy opadające wdzięcznie na kwieciste wzory na jej sukience i ten niesforny kosmyk. Wyglądała cudownie. Teraz siedzimy razem na ławce przed klubem. Ona z moją kurtką zarzuconą na ramionach, ja, wpatrzony w jej błękitne oczy przepełnione radością i miłością. Prowadzimy rozmowę przyglądając się gwiazdom, które nigdy nie dorównają jej nieziemskim tęczówkom. Dziękuję - wyszeptałem - dziękuje że dałaś nam drugą szanse - w odpowiedzi cmoknęła mnie w policzek.
- Obiecaj że nigdy mnie nie zostawisz, Obiecujesz ?
- Obiecuje - chwyciłem jej palec splatając go ze swoim. Dziecinne ? Nie, raczej rytuał z dzieciństwa. Pochyliłem się nad nią aby złożyć na jej ustach pocałunek, gdy nagle...




___________________
Buuuuum ! :D Witam ponownie !  Jestem okrutna, ale nie zabijajcie mnie, prooszę :D Nie będzie miał kto pisać rozdziałów :D
Dacie rade 6 komentarzy ? Tak no dobry początek :)

Pysia, imaginsona byś napisała :3

GŁOSUJCIE W ANKIECIE, BO CHYBA PYSIA PRZY NIEJ GRZEBAŁA I JEST 0 GŁOSÓW :D

czwartek, 27 września 2012

Ogłoszenie ^.^

A więc,  to jest ogłoszenie na prośbę Julki ^.^

A to jest LWWY :D





Mrrr paczjacie ! Saam sex ! *__________*






































SHIP BULLSHIT < 333











Jeśli dotrwaliście do końca to gratuluję :D
A więc ogłaszam że Kocham One Direction i Julkę, Pysię, i was też (ale je bardziej :D)