Pochyliłem się nad nią aby złożyć na jej ustach pocałunek, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
*
- Louis ? Louis !
- Co się stało ? Gdzie, gdzie jestem ? - mówił pijackim głosem.
- Troche zabalowałeś - zaśmiała się - Chodź, pojedziemy do domu. Podniosła ledwo przytomnego Tommo z podłogi po czym zaprowadziła do samochodu.
- Zuza ? - szepnął gdy wyjeżdżali z parkingu.
- Słucham Cię kochany. Posłała mu ciepły uśmiech.
- Gdzie Hannah ? Co się w ogóle wydarzyło tego wieczora ? Opowiedziała mu w skrócie całą imprezę począwszy od zaznaczenia że były to urodziny jej przyjaciółki, skończywszy na znalezieniu Louis'a w ubikacji. Zważając na stan Tomlinsona starała mówić dosyć zrozumiale. On ciągle wypytywał o jedno. Hannah - to słowo najczęściej wypadało z jego ust.
- To znaczy że ? Ale dlaczego ? Przecież ja .. W oczach stanęły mu łzy.
- Przykro mi Louis. Poklepała go po ramieniu. W tym momencie chłopak był w totalnej rozsypce. Potrzebował kogoś, kto go przytuli. Po prostu potrzebował miłość. Zuza zatrzymała samochód gdzieś na poboczu. Ona dała mu, to czego teraz desperacko pragnął. Obdarowała go miłością. Czysto przyjacielską, jednak to wystarczyło aby Tomlinson poczuł się choć trochę lepiej. "Już, csii.. Nie płacz kochanie" szeptała mu na ucho. Pocałowała go w czubek głowy. "Wszystko będzie dobrze"
- Nic nie będzie dobrze ! - wrzasnął ocierając łzy z policzków po czym wybuchnął donośnym płaczem.
- Nie płacz, Louis, kochanie, masz rodzine, przyjaciół, masz mnie. Przytuliła go mocno. Poczuł że swoim uściskiem miażdży niektóre fragmenty jego delikatnego szkieletu jednak nie czuł się niekomfortowo. Ba! Czuł się wspaniale! W tej chwili nie myślał o Hannie, teraz myślał jedynie o tym jak jego ciało idealnie przylega do ciała Zuzanny. Zatopił głowę w ramionach przyjaciółki i zaciągnął się zapachem jej perfum. Pachniała tak cudownie.
- Dziękuję ci, z całego serca.
- Pamiętaj, nie żyj przeszłością, bo nie zauważysz jak najlepsze chwile w życiu przemną. Zapomnij o tym co było. Liczy się to, co tu i teraz.
- Jesteś najwspanialsza. Cmoknął ją w policzek. Zarumieniła się.
- Jedziemy ? - spytała nieco zmieszana.
- Tak. Jedźmy. Podróż minęła w ciszy. Louis zasnął. Zuzanna rozmyślała o Tommo. Co pchnęło go do takiego ruchu ? Czy to był przyjacielski pocałunek? Czy dla niego znaczył tyle co nic ? Jednak czy chciała poznać odpowiedź ?
~*~
Obudziłam się ze straszliwym bólem głowy. Wstałam w poszukiwaniu wody oraz tabletek. Kiedy tylko potrzebne rzeczy znalazły się w moich rękach udałam się do salonu. Włączyłam telewizję w poszukiwaniu ciekawego programu, jednak takowego nie było. Połknęłam proszki, po czym sięgnęłam do kieszeni szlafroku po telefon. 10 nieodebranych połączeń, wszystkie od tego samego numeru. Zadzwonił ponownie. I co usłyszałam ? Że mam 30 min, bo po tym czasie Harry, razem ze swoim czarnym land roverem zjawi się pod moim domem. Czy on myśli że starczy mi 30 min na wybranie outfitu i zrobienie makijażu ? Niestety nie udało mi się wynegocjować ani minuty więcej, więc prędko pobiegłam do siebie.Przebrałam się w stosowny strój, bo dotychczas paradowałam w piżamie. Postanowiłam podkreślić swoje oczy jedynie Eyeliner'em. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej kilka potrzebnych rzeczy, telefon oraz gumy do żucia. Zniecierpliwiony Harry postanowił siłą wyciągnąć mnie z domu. Niósł mnie przez połowę domu, aż do furtki. "Zostaw, ale, zapomniałam jeszcze.."
- Dla mnie wyglądasz pięknie - skradł mi całusa. Aww to było słodkie. Jednak niech sobie nie myśli że będzie tak łatwo, o nie! Odjeżdżając krzyknęłam że nie zabrałam kluczy, w wyniku czego mogłam na chwilę wrócić do domu i zabrać to co zostawiłam i wcale nie mam tu na myśli kluczy.
- Ty jesteś przebiegła. Strasznie przebiegła.
- Haha, uznam to za komplement - pokazałam mu ząbki. Więc gdzie mnie zabierasz?
- Do Homles Chapel.
- Gdzie ?
- Do mojego domu. Pokaże ci coś - chwycił moją ręke.
*
Wow. Ładne miasteczko. Tak tutaj zielono. Po prostu pięknie i cicho. Harry zaparkował samochód pod domem(zdaje mi się że to jego dom) i chwycił mnie za rękę. Zmierzamy w stronę lodziarni. W drodze Harry opowiada mi jak spędził tu dzieciństwo. Przechodząc obok starego opuszczonego domu zatrzymał się. Chodź - pociągnął mnie w strone ogródka. Zdaje się że zna jakieś wejście do tego domu. Ahh - westchnął. Tyle wspomnień. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu. Nie wygląda uroczo.-Co się tutaj działo, że tak kochasz to miejsce ? On nic nie odpowiedział. Zmniejszył dystans między nami. Przez chwilę wpatrywał się mi w oczy po czym pocałował mnie jakbym była z najdelikatniejszej porcelany. Harry to nie było odpowiednie - wyszeptałam. Chłopak wbił wzrok w podłogę, albo raczej jej brak, aby ukryć swe zaczerwienione policzki. Zrobiło mi się go żal. On się na prawde stara. Ale ja nie jestem pewna moich uczuć. Nie chcę go zranić. Chodźmy - powiedział ledwo dosłyszalnie. Poszliśmy na lody. Przez cały czas Harry milczał. Nie trzymał już mojej ręki. To takie dziwne. Przed chwilą nie pozwoliłam mu mnie pocałować, a teraz brakuje mi jego uścisku. Ja sama jestem dziwna. Zamawiając lody u przemiłego starszego pana po raz pierwszy od zdarzenia w domku, Styles na mnie spojrzał. Kiedy dostaliśmy swoje porcje lodów usiedliśmy na ławce. To miasteczko jest niezwykłe.
Niezwykłe ? - rzekł nieśmiało. Zmienisz zdanie, kiedy dotrzemy na miejsce. Wstał poprawiając swój t-shirt prawie idealnie przylegający do jego ciała. Chciał chwycić moją ręke, jednak nie zrobił tego. "No dalej Harry nie bądź mięczak - zrób to!" Miałam nadzieje że usłyszy moje myśli. Ja już samej siebie nie rozumiem. Raz czuje do niego coś więcej, a chwilę potem ranie jego serce.
Wędrowaliśmy polnymi ulicami Homles Chapel. Mijaliśmy pełno drzew, krzewów i innych różnych zieleni dodających uroku temu miejscu. Wspomniałam że miasteczko znajduje się na wyżynach? Znaleźliśmy się na łące. Pełno kwiatów i ziół, a na jednym z pagórków drzewo. Jego gałęzie pochylone w jedną strone, jakby miały chronić przed czymś. Magiczne miejsce - wyszeptałam. Harry jedynie przytaknął. Chwycił mą dłoń i pociągnął szybszym krokiem w stronę wcześniej wspomnianego obiektu. Usiądź. Opowiem ci pewną historię. - rzekł tajemniczo opierając sie o drzewo, jednocześnie obejmując mnie.
Kiedy byłem mały, przychodziłem tutaj codziennie. Bawiliśmy się z kolegami w berka i inne. Zawsze o tej samej godzinie, każdego dnia, każdego miesiąca nawet w zimę, widziałem tutaj pewną panią. Siedziała pod tym drzewem, z gitarą i kilkoma pliczkami nut. Grała na swoim instrumencie i śpiewała. Jej głos niesiony przez wiatr rozbrzmiewał po całej łące. Jednego dnia, podszedłem do niej, pytając dlaczego zawsze o tej samej porze przesiaduje tutaj. Odrzekła, że czeka na swojego ukochanego. Ale co dzień wracała stąd sama. Z czasem zaczęliśmy rozmawiać, wspólnie śpiewać, a nawet i pisać piosenki. Pewnego dnia, kiedy słońce chowało swe oblicze, oboje oparci o nasze magiczne drzewo śpiewaliśmy wspólnie napisaną piosenkę. Na łące nie było nikogo. Nasze głosy oraz brzęki gitary roznoszone przez wiatr słychać było wszędzie. Wtem zauważyliśmy kogoś zbliżającego się w naszą stronę. Był to niewysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Dosiadł się do nas i zatracił w muzyce. Kiedy skończyliśmy, tajemniczy człowiek wypytywał panią Marthę - bo tak miała na imię, o naszą muzykę. Z czasem to on zajął moje miejsce. Po kilku latach pani Martha i pan Daniel postanowili wziąć ślub pod naszym drzewem. Tego pamiętnego dnia przed ceremonią zwróciła sie do mnie: "Harry, dziękuję ci za te wspaniałe, wspólnie spędzone chwile. Dzięki tobie znalazłam mojego ukochanego." "A ja dzięki pani znalazłem swoje powołanie - muzykę. Także pani bardzo dziękuję." A teraz, odwróć się. Widzisz? Skierowałem swój wzrok na napis wyryty na pniu."Harry i Martha" Kiedy tutaj przychodzę, zawsze patrzę na to drzewo i zawsze wspominam tę historię. Siadam, wyjmuję kartkę i pisze. Nigdzie indziej nie napisałem piosenki. Zawsze robię to tutaj.
Pani Martha nauczyła mnie że jeśli się na coś cierpliwie czeka, to to z pewnością do nas przyjdzie,a po drodze spotkamy osoby które będą nas wspierać.
Piękna historia - rzekłam podnosząc głowę z Ramienia Harry'ego. A ty, na co ty czekasz? Ja? - spytał. Czekam na miłość. Spojrzałam głęboko w jego zielone oczy po czym wpiłam się w jego usta. uznałam, że to dobry moment. Chłopak odwzajemnił pocałunek. To był definitywnie najwspanialszy, najbardziej romantyczny całus w moim życiu. Styles był mile zaskoczony. A to za co? Za to, że mnie tutaj zabrałeś, że opowiedziałeś mi tę wspaniałą historię, że podarowałeś mi kawałek siebie. I na przeprosiny. Wtuliłam się w niego nucąc jakąś melodię. Warto było czekać, prawda Harry?
________________________
Widzicie to? Skończyłam! Mam nadzieję że wam sie spodoba.
A/N : Historia opowiadana przez Harry;ego jest całkowicie zmyślona.